Ocena brak
Ochrona ssaków morskich
Ochrona ssaków morskich jest kwestią nie cierpiącą zwłoki; zapewne dlatego tak często pisze się o niej w prasie. Aby skutecznie chronić te zwierzęta, należy uczynić o wiele więcej, niż robi się obecnie.
Pojęcie „ssak morski" odnosi się nie tylko do tych gatunków ssaków, które żyją w wodzie morskiej, ale także do tych, które są blisko związane z morzem. Polowania i połowy, zanieczyszczenie środowiska oraz choroby znacznie zmniejszyły liczebność ssaków morskich na całym świecie, dlatego konieczne są działania mające na celu ocalenie wielu ich gatunków.
Wydry morskie i krowy morskie
Wydry morskie występują wśród podwodnych łąk glonowych północnego Pacyfiku. Żywią się skorupiakami, których twarde powłoki rozbijają o położony na brzuchu kamień, pływając na grzbiecie.
Do momentu pojawienia się Europejczyków w rejonach ich występowania wydry morskie były pospolitymi zwierzętami. Potem przez 200 lat intensywnie na nie polowano w celu pozyskania grubych, ciepłych futer, tak więc na początku naszego stulecia stały się one gatunkiem zagrożonym wyginięciem. W 1911 roku zabroniono handlu skórami wydr morskich, a dalsze akty prawne, które wprowadzono w Stanach Zjednoczonych w roku 1973, wzięły pod ochronę wszystkie ssaki morskie. W rezultacie nastąpił wzrost liczebności wydr morskich na całym zachodnim wybrzeżu Ameryki Północnej, od Alaski po Kalifornię. Obecnie wydry morskie padają ofiarą zanieczyszczenia morza.
Syreny - diugonie i manaty - są dużymi, podobnymi do lwów morskich stworzeniami, które całe życie spędzają w wodzie. Mięso manata stosunkowo długo nie ulega rozkładowi i z tego powodu w XVII wieku setki tysięcy tych ssaków zostało zabitych przez żeglarzy, a ich mięso wysłane do Europy na sprzedaż. Ten proceder zanikł, gdyż manaty stały się zwierzętami rzadkimi i trudnymi do złowienia, jednakże na mniejszą skalę nadal się na nie poluje. Obecnie diugonie i manaty są wszędzie gatunkami zagrożonymi wyginięciem. Na Florydzie większość manatów nosi na ciele blizny będące pamiątkami po kolizjach z łodziami i ich silnikami. Zderzenia z łodziami są przyczyną jednej czwartej wszystkich udokumentowanych zgonów manatów.
Wycieki ropy naftowej, do których doszło w roku 1991 w czasie wojny w Zatoce Perskiej, zagroziły istnieniu ostatnich dużych skupisk diugoni. Ropa naftowa, która rozlała się na tym obszarze, przez długi okres zatruwała diugonie i trawy morskie, będące jedynym źródłem pokarmu tych ssaków.
Niedźwiedź polarny
W latach sześćdziesiątych naszego stulecia, pod auspicjami Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody (IUCN), władze pięciu krajów, w których granicach znajdują się tereny arktyczne - USA, Kanady, ZSRR, Norwegii i Grenlandii - uzgodniły plan ochrony niedźwiedzia polarnego. Gatunkowi temu nie zagrażają już polowania, jednak jego populacja obniża się z powodu ocieplenia klimatu, które powoduje pękanie pokrywy lodowej Arktyki. W wyniku tego niedźwiedzie nie mogą migrować i często muszą żyć na wyspach, takich jak rezerwat przyrody na Wyspie Wrangla, gdzie czasami jest dla nich zbyt mało pożywienia.
Foki
W ostatnich latach populacje fok były atakowane przez wirusa, który jest podobny do wirusa nosówki u psów. Foka pospolita, zwana inaczej psem morskim, która występuje u zachodnich wybrzeży Europy, została przez niego najbardziej dotknięta. Rosyjscy naukowcy badający fokę bajkalską (gatunek słodkowodny) twierdzą, że na podobną chorobę zapadają też przedstawiciele tego gatunku. Dania i Szwecja utraciły 60-70% procent populacji swoich fok, a na Morzu Weddella znajdowano więcej ciał fok, niż wynosiły wcześniejsze szacunki liczebności populacji. Foki szare na Bałtyku i Morzu Północnym nie ucierpiały tak bardzo jak ich krewniaczki. Wirus ma wpływ na układ odpornościowy zwierząt i przez to są one bardziej narażone na takie infekcje, jak chociażby zapalenie płuc.
W okresie największego nasilenia epidemii ośrodki, w których ratowano foki, zbierały chore ssaki z plaż, aby zbadać przyczynę choroby i wypracować środki zaradcze. Niestety większość fok padła, a te, które przeżyły, często były ślepe i sparaliżowane. Na wolność wypuszczono możliwie dużą liczbę osobników i od tego czasu populacja wydaje się być odporna na działanie wirusa.
Intensywne polowania spowodowały spadek liczebności nerpy, której bałtycka populacja ucierpiała dodatkowo w wyniku zatrucia wywołanego przez zawierające chlor dwufenyle, znajdujące się w odpadach chemicznych. Związki te wbudowują się w tkanki i powodują nieprawidłowe funkcjonowanie układu rozrodczego. Zagrożone wyginięciem są także bardzo płochliwe mniszki. Jeżeli samicom przeszkodzi się w karmieniu młodych, mogą one porzucić swe potomstwo i tym samym skazać je na śmierć głodową. Na większości plaż pojawiają się turyści, tak więc ciężarne samice są zmuszone do odbywania porodów w miejscach, które nie gwarantują im bezpieczeństwa.
Pomimo ochrony populacja mniszki hawajskiej nadal jest mała, a populacja mniszki śródziemnomorskiej ma znikome szanse na powiększenie liczebności, gdyż większość miejsc rozrodu i odpoczynku tego gatunku została zajęta przez człowieka. Najrzadszy gatunek foki - foka saimaa z Finlandii jest zagrożona przez budowę domków letniskowych i nieprzemyślane działania człowieka na terenach jej rozrodu.
Rosyjscy handlarze futrami odkryli w połowie osiemnastego wieku na północnym Pacyfiku istnienie kotików zwyczajnych. Do 1834 roku populacja z Wysp Pribyłowa dwukrotnie znalazła się na krawędzi wymarcia, tak więc Rosjanie wprowadzili uregulowania prawne zapewniające ochronę samic tego gatunku. Niestety, kiedy USA nabyły Alaskę, polowania, tym razem prowadzone przez amerykańskich myśliwych, ponownie sprawiły, że gatunkowi temu zaczęło grozić wyginięcie . Także na obszarze wód międzynarodowych zabijano dużo osobników, tak więc w 1911 r. Stany Zjednoczone, Wielka Brytania (w imieniu Kanady), Japonia i carska Rosja doszły do porozumienia, które zabraniało zabijania kotików na morzu w zamian za sprawiedliwy rozdział futer osobników zabitych na lądzie, gdzie liczba przedstawicieli tych ssaków może być policzona i poddana stałej kontroli. Było to pierwsze na świecie międzynarodowe porozumienie dotyczące ochrony przyrody. W USA zaprzestano zabijania fok w 1985 roku, w Rosji pozyskuje się rocznie około 9000 osobników.
Walenie
Walenie są ssakami, które bardzo odczuwają skutki nadmiernej eksploatacji zasobów mórz przez człowieka. W przeszłości polowano na nie bez jakichkolwiek ograniczeń i doprowadzono do obecnego stanu, kiedy to są na skraju wyginięcia. Duże walenie w czasach nam współczesnych są chronione przez moratorium z 1986 roku, ustanowione przez Międzynarodową Komisję Wielorybniczą (IWC). W rezultacie liczebność populacji niektórych dużych waleni wykazuje pewne tendencje wzrostowe. Jednak gatunki takie jak płetwal błękitny i humbak są tak rzadkie, że mogą wyginąć z przyczyn naturalnych lub z powodu zanieczyszczenia mórz.
IWC jest organizacją zrzeszającą kraje zajmujące się wielorybnictwem, które zamierzają utrzymać liczebność stad wielorybów na ustabilizowanym poziomie, aby móc je eksploatować na skalę przemysłową. Zamiarem tego konsorcjum nie była więc bezinteresowna ochrona wielorybów, jednakże w ostatnich latach ICW słucha opinii publicznej i przyjmuje do wiadomości dane naukowe, które wskazują na zastraszająco niską liczebność wielu gatunków wielorybów.
Działacze ochrony przyrody podkreślają, że podziwianie wielkich waleni staje się obecnie celem coraz liczniejszych wypraw turystycznych, które co roku przynoszą 185 milionów funtów w skali światowej. Argumentuje się tym sposobem, że kraje polujące na wieloryby nie powinny przyczyniać się do strat w gospodarce krajów takich jak Australia, Nowa Zelandia, Wyspy Kanaryjskie, Hawaje i Irlandia, dokąd turyści z całego świata przybywają podziwiać wieloryby.
Chociaż większość krajów zgadza się, że wielkie walenie powinny być chronione, to jednak gatunki o mniejszych rozmiarach, na przykład delfiny, praktycznie nie korzystają z ochrony, gdyż nie mają „wartości rynkowej" i nie podlegają umowom IWC. Na całym świecie morświny i delfiny są chwytane przez rybaków i zabijane dla mięsa. Na Wyspach Owczych, podczas tradycyjnego święta o nazwie grindabod, dokonuje się „dla sportu" rzezi setek grindwali.
Wielorybie sanktuaria
Członkowie IWC postanowili założyć pewną liczbę „wielorybich sanktuariów", aby móc chronić zagrożone gatunki waleni. Obszarem chronionym jest więc cały obszar Oceanu Indyjskiego, a Francuzi zaproponowali, żeby wielorybim sanktuarium był także rejon całej Antarktyki. Propozycję tę zawetowali przedstawiciele niektórych krajów z Wysp Zawietrznych, które właśnie co otrzymały duże „wsparcie gospodarcze" od Japonii.
Morza dookoła Irlandii są już rezerwatem morskim i obecnie toczy się dyskusja na temat objęcia ochroną Morza Śródziemnego, północnego Atlantyku i Bałtyku. Ponieważ IWC nie jest w stanie równocześnie chronić waleni i zaspokoić ekonomicznych potrzeb swoich państw członkowskich, ustanowienie wielorybich sanktuariów jest niezwykle istotne dla ochrony waleni.
Sieci włókowe
Ponad 100000 małych waleni ginie corocznie w sieciach zastawianych przez kutry rybackie. Większość tych wypadków ma charakter przypadkowy, jednak rybacy ze wschodnich rejonów Pacyfiku celowo zastawiają sieciami stada delfinów, gdyż wiedzą, że pod nimi pływają ławice tuńczyków, którymi ssaki te się żywią. Po wpadnięciu w sieci delfiny oplątują się i duszą. Połowy tuńczyków są bardzo dochodowe i prowadzone na dużą skalę. Do odnajdywania delfinów wykorzystuje się helikoptery i szybkie motorówki, które przepędzając stada tych ssaków, doprowadzają je do stanu wycieńczenia. Czasami, aby skupić ssaki, zanim zostanie zarzucona na nie sieć, rybacy posługują się dynamitem.
Wydany w USA w 1972 roku Akt Ochrony Ssaków Morskich zabrania zabijania delfinów. Jednakże przyjmuje się, że w pewnych wypadkach nie sposób uniknąć zabicia ssaków morskich i dlatego określany jest możliwy do zaakceptowania poziom. Niestety, wiele statków amerykańskich jest zarejestrowanych pod banderami innych państw, w ten sposób omijając zakazy chroniące walenie. Największą flotę kutrów z sieciami włókowymi posiada Meksyk.
Sieci dryfujące
Strefa brzegowa krajów Morza Śródziemnego ma szerokość 19 km (w przypadku większości światowych wybrzeży jest to 320 km), dlatego możliwości ochrony ssaków tego basenu są bardzo ograniczone. Operują tam liczne floty rybackie z Japonii i Korei, zastawiające sieci na głowonogi, w które wpadają także ssaki morskie. W 1992 roku trzy statki koreańskie zabijały dziennie na Morzu Śródziemnym około 200 delfinów.
Odłowy za pomocą dryfujących sieci polegają na tym, że spuszczonym na wodę sieciom pozwala się pływać po powierzchni i dryfować tysiące mil. W te „ściany śmierci" wpada wszystko, co znajdzie się na ich drodze. Nie są one wybiórcze i dlatego co roku ponosi w nich śmierć ogromna liczba delfinów. Skala zniszczeń dokonywanych , przez sieci pływające jest tak duża, że niektóre kraje - na przykład Nowa Zelandia - wprowadziły prawo zabraniające kutrom (głównie japońskim) wpływania na swoje wody terytorialne. Nawet sama Japonia nie zezwala na rozkładanie sieci dryfujących na dużą skalę w swojej strefie ekonomicznej. Ostatnie porozumienia pomiędzy Japonią a Stanami Zjednoczonymi ograniczają długość sieci dryfujących do 2,5 km.
Obecnie niektórzy producenci konserw rybnych zamieszczają na puszkach notkę informującą, w jaki sposób złowione zostały sprzedawane przez nich tuńczyki, a określenie „dolphin friendly" (przyjazny delfinom) coraz częściej pojawia się na takich etykietach.
Porozumienia międzynarodowe
Ssaki morskie są często zwierzętami odbywającymi daleki wędrówki, w czasie których przekraczają granice terytorialne wielu państw. Na przykład wiele gatunków waleni rozmnaża się na wodach tropikalnych, a zdobywa pokarm w zimnych prądach Arktyki i Antarktyki. Niedźwiedzie polarne wędrują po zamarzniętym Morzu Arktycznym, poruszając się po obszarze pomiędzy Rosją a Kanadą i Alaską, gdzie obowiązują różne prawa dotyczące ochrony zwierząt.
Gdyby działania obrońców przyrody każdego państwa nie były skoordynowane, ich skuteczność byłaby znikoma. Po to, aby zabezpieczyć ssaki morskie przed wyginięciem, należy wiedzieć, ile ich jest, którędy i dokąd wędrują i jakie są tego przyczyny. Ponadto byłoby dobrze odpowiedzieć sobie na pytanie: w istocie do kogo należą dane zwierzęta? Białuchy z północnego Atlantyku spędzają swój czas pomiędzy przybrzeżnymi wodami Kanady i zachodnim wybrzeżem Grenlandii, co może mylić kontrolujących ich liczebność naukowców, których ustalenia będą dwukrotnie zawyżone. Niestety porozumienia międzynarodowe mają tę wadę, że ich osiągnięcie trwa bardzo długo, wymagają bowiem zgromadzenia odpowiedniego materiału, ustalenia miejsca oraz czasu negocjacji i wielu innych procedur.
Pomimo tych trudności trwają prace zmierzające do osiągnięcia porozumień dotyczących ochrony wielu unikalnych środowisk na całym świecie.
Przybliżona liczebność gatunków:
Płetwal błękitny (Balaenoptera musculus): 7000
Finwal (B. physalus): 100000
Humbak (Megaptera novaeangliae): 7000
Kotik z Juan Fernandez (Arctocephalus philippii): około 200
Kotik z Gwadelupy (Arctocephalus townsendi): 500-1000
Mniszka śródziemnomorska (Monachus monachue): 500
Mniszka Hawajska (M. schauinslandi): 1500
Foka saimaa (Phoca hispida saimaa): 120
MORZA ANTARKTYKI
W wodach antarktycznych podstawowym pokarmem większości ssaków morskich jest drobny skorupiak zwany krylem. Żywi się nim siedem gatunków wielorybów, inne małe walenie, a także pingwiny i foki. Nadmierne połowy kryla w wodach Antarktyki mogą doprowadzić do katastrofy ekologicznej. W 1982 r. weszła w życie Konwencja Ochrony Morskich Żywych Zasobów Antarktyki, która ocenia wpływ rybołówstwa na stan liczebności zagrożonych wyginięciem zwierząt. Zgodnie z konwencją działalność rybacka powinna podlegać ciągłej kontroli. Teoretycznie żadna ryba nie powinna zostać wyłowiona przed uprzednim zbadaniem jej znaczenia dla życia innych gatunków zwierząt.